Zandberg ostro krytykuje projekt PSL likwidujący dwukadencyjność

Opublikowane przez: Kacper Cierpisz

Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, zapowiedział projekt ustawy, który ma na celu zniesienie limitu dwóch kadencji dla samorządowców. Według szefa PSL to wyborcy powinni mieć pełną swobodę decydowania, kto i jak długo sprawuje władzę w ich lokalnych wspólnotach. Propozycja wzbudziła jednak silne kontrowersje na scenie politycznej – zdecydowany sprzeciw wyraził Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem, który ocenił, że zniesienie dwukadencyjności doprowadzi do „ostatecznego zabetonowania władzy samorządowych feudałów”.

  • PSL zaproponowało likwidację limitu dwóch kadencji dla samorządowców, argumentując to prawem wyborców do decydowania o swoich władzach.
  • Adrian Zandberg z partii Razem stanowczo sprzeciwił się tej propozycji, nazywając ją „zabetonowaniem władzy samorządowych feudałów”.
  • Poparcie dla PSL spadło do około 4%, co stawia partię poza Sejmem, podczas gdy Zandberg rośnie w siłę jako potencjalny lider lewicy.
  • W debacie pojawia się przykład referendum w Zabrzu, które PSL wskazuje jako dowód skuteczności mechanizmów demokratycznych w samorządach.
  • Zandberg krytykuje również politykę budżetową samorządów, wpisując się w szerszy kontekst politycznej krytyki wobec PSL.

Zandberg podkreślił, że limity kadencji są fundamentem demokratycznej rotacji władzy i gwarantują konieczność odnowy lokalnej sceny politycznej. Tymczasem PSL wskazuje na skuteczność mechanizmów kontrolnych, takich jak referendum, które pozwalają obywatelom odwoływać niewłaściwie działających samorządowców. Spór między obiema formacjami odbywa się w czasie, gdy poparcie dla PSL wyraźnie spada, a pozycja Adriana Zandberga na lewicy rośnie.

Propozycja PSL dotycząca zniesienia dwukadencyjności w samorządach

29 czerwca 2025 roku Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział wprowadzenie projektu ustawy, który miałby zlikwidować obowiązujący obecnie limit dwóch kadencji, jaki mogą pełnić samorządowcy. Według lidera PSL to mieszkańcy powinni mieć decydujący głos w kwestii tego, jak długo ich przedstawiciele pozostają u władzy, a sztuczne ograniczenie kadencyjne jest niepotrzebne i ogranicza demokrację na poziomie lokalnym.

PSL podkreśla, że wspólnoty lokalne dysponują już skutecznymi narzędziami kontroli, takimi jak referendum, które pozwalają na odwołanie samorządowców w przypadku niezadowolenia wyborców. Jako przykład partia wskazuje niedawne referendum w Zabrzu, które – zdaniem PSL – pokazuje, że mechanizmy te działają i nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowych ograniczeń kadencyjnych.

Jak podaje portal dorzeczy.pl, celem projektu jest przywrócenie pełnej samorządności wspólnotom lokalnym, co ma dać mieszkańcom większą autonomię w decydowaniu o swojej lokalnej polityce. PSL argumentuje, że to właśnie wyborcy, a nie ustawowe limity, powinni decydować o tym, kto i jak długo pełni funkcje samorządowe.

Krytyka projektu PSL przez Adriana Zandberga i partię Razem

Propozycja PSL spotkała się z ostrą krytyką ze strony Adriana Zandberga, współprzewodniczącego partii Razem. Jak podaje dorzeczy.pl, Zandberg wyraził zdecydowany sprzeciw wobec likwidacji limitu dwóch kadencji, mówiąc, że „prędzej mu ręka uschnie, niż za tym zagłosuje”. Według niego, takie rozwiązanie oznaczałoby „ostateczne zabetonowanie władzy samorządowych feudałów”, co bezpośrednio zagraża demokratycznej rotacji władzy.

Portal rp.pl wskazuje, że Zandberg zwraca uwagę, iż utrzymanie limitu kadencji jest niezbędne, ponieważ zniesienie go wykluczyłoby wielu prezydentów miast z konieczności zmiany i odnowy lokalnej sceny politycznej. Zdaniem polityka Razem, limit kadencji gwarantuje, że lokalne elity nie będą mogły monopolizować władzy bezterminowo.

Dodatkowo, Zandberg krytykuje politykę samorządową PSL jako antyrozwojową, zwracając uwagę na głosowania za budżetami, które jego zdaniem hamują rozwój lokalny. Jego zdaniem, propozycja PSL wpisuje się w szerszy problem stagnacji i braku świeżości w samorządach.

Kontekst polityczny i poparcie dla PSL oraz Zandberga

Analiza nczas.info pokazuje, że poparcie dla Polskiego Stronnictwa Ludowego spadło do około 4%, co oznacza, że partia znalazłaby się poza Sejmem w obecnym układzie politycznym. Podobną sytuację odnotowuje Polska 2050 z poparciem na poziomie 4,6%, również poniżej progu wyborczego, jak informuje bankier.pl.

Adrian Zandberg natomiast zdobył 4,86% głosów w ostatnich wyborach. Jego wyborcy w 83,8% poparli w drugiej turze Rafała Trzaskowskiego, choć sam polityk nie udzielił oficjalnego poparcia żadnemu z kandydatów – podaje oko.press. Zandberg wyrasta na potencjalnego lidera lewicy, co podkreśla nczas.info. Jego stanowisko wobec projektu PSL wpisuje się w wizerunek polityka zdecydowanego i krytycznego wobec obecnej polityki samorządowej.

Jak podaje serwis polityka.se.pl, Zandberg wyraził także zdziwienie, że „poważni politycy PO” powtarzają „coraz dziwniejsze opowieści”. Dodał, że „jeśli to byłoby prawdą – powód do dymisji premiera”, co pokazuje jego gotowość do ostrej walki politycznej i nieuznawania kompromisów w kwestiach zasadniczych.

Spór o zniesienie limitu dwóch kadencji w samorządach ujawnia wyraźne różnice w podejściu do lokalnej władzy. PSL chce dać wyborcom większy wpływ, znosząc ograniczenia i podkreślając rolę demokracji bezpośredniej oraz mechanizmów kontroli. Tymczasem Adrian Zandberg i Razem ostrzegają, że brak rotacji może zamrozić lokalną scenę polityczną, osłabiając fundamenty zdrowej demokracji. W tle tej debaty toczy się też polityczna rywalizacja – PSL walczy z malejącym poparciem, a Zandberg zyskuje na znaczeniu jako krytyczny i alternatywny głos wobec głównych graczy.